Slider

Czyli co się wyprawia w obecnej chwili na Blogu!
A dzisiaj mocne zachmurzenie, a raczej zako(p)cenie. Codzienna pogoda ducha, pod patronatem Świętego Luja z Łazarza.

01 lipca 2013

Max Payne: The Movie (2008)


Jeśli jesteś graczem, tytuł pewnie kojarzy ci się z gościem, który wywija broniami jak się da i robi to w dodatku z chakterystyczną dla siebie gracją, czyli wykonując spektakularne skoki przy okazji spowolnienia czasu. Jeżeli tak jest, bądź możliwe, że nie, zapraszam do przeczytania tego miniartykułu do końca.
Rzadko oglądam jakiekolwiek filmowe produkcje mimo to, jeżeli już po cos sięgam okazuje się to całkiem przyjemnym kawałkiem gry aktorskiej, w tym przypadku nie było inaczej. Max Payne to ekranizacja interaktywnego dzieła Rockstar Games o takim samym tytule. Produkcja jest z dwa tysiące ósmego, więc spośród wydanych trzech części historii o kolesiu, któremu życie zgotowało niemiły los, nawiązuje do dwóch pierwszych z nich, a więc gdy Max Payne był jeszcze policjantem i zajmował się rozwiązaniem zagadki śmierci jego żony wraz z dzieckiem.  Więcej nie będę pisał, jedyne co pozostaje to polecić do zmarnowania około półtorej godziny życia i samodzielne zapoznanie się z produkcją, bo warto, jeżeli jest się fanem serii tym większym, jak i trochę mniejszym.

Ocena?

Mark Wahlberg odwalił kawał dobrej roboty odgrywając swoją rolę...


19 czerwca 2013

Midnight Club: Los Angeles, moja pierwsza samochodówka. [Recenzja]


Pierwsza w sensie powagi jaką przyłożyłem do rozgrywki w opisywany tytuł,  wcześniej przesze... przejechałem niezliczoną ilość wyścigówek na wysłużonej Nokii 5200. To wszystko, to wystarczy bym przeszedł wreszcie do konkretów.
"...wiedz, że coś się dzieje...",
to Voltek przy pisaniu szaleje!

Xbox 360 u mnie zagościł, wraz z nim dostałem 4 gry, nie złe gry, przynajmniej z opinii... ale za nie się zabiorę kiedy indziej. Kumpel poprosił bym pożyczył mu jedną z nich, w zamian oferował wybór swojej, wybrałem dzieło Rockstara. Układ był taki - on przechodzi moją grę, ja jego i oddamy zaś je sobie spowrotem. Jednak Midnight u mnie pozostał na stałe, wiedziałem od samego początku że tak będzie... (spokojnie, dogadaliśmy się, nie jestem zlodziejem :) Liczba 666 przejechanych mil na trasach wirtualnego Los Angeles zrobiła swoje i tak oto pojawił się ten tekst. 
Pierwsze wrażenie:
Gra została wydana 20 października 2008 r. aczkolwiek graficznie prezentuje się bardzo dobrze. Ja, przyzwyczajony do systemu jazdy z GTA IV nie potrafiłem ogarnąć sterowania, ale na szczęście - można zmienić konfigurację pada, a nawet poprzypisywać funkcje przycisków samemu, więc nie trzeba się o nic martwić.
Tuż po włożeniu płyty do napędu konsoli i spełnieniu wszystkich warunków niezbędnych do sensownej konieczności gwałcenia analogów i triggerów ukazuje się naszym oczon ekran ładowania: Po jakichśtam napisach widzimy takiesobie pomarańczowe logo Rockstar Games oraz niespecjalne fioletowe Rockstar San Diego, zaraz po nich kamera przenosi się do losowego miejsca w LA pozwalając wybrać dogodny moment do wciśnięcia magicznego guzika Start racząc równocześnie widokami - to jest ostatnia czynność niezbędna do rozpoczęcia zabawy. Po rozpoczęciu nowej gry zastaje nas krótka cutscenka po niej pojawia się ekran wyboru pojazdu, to wszystko!

W czasie kilkugodzinnej rozgrywki nie dopatrzyłem się zbyt wielu cutscenek, większość informacji dowiemy się przez smartfon marki Sidekick w sieci T-Mobile... 
Samo jeżdżenie jest przyjemne, koła reagują momentalnie na ruch analoga, czyli zależnie jak wychylimy gałkę, koła zrobią to tak samo w nadanym zakresie, układ kierowania reaguje zatem bardzo szybko. (Zwracam na to uwagę, ponieważ najnowszy Need For Speed Most Wanted zraził mnie do takich detali, a tam żeby umieć wyrobić odpowiednio na zakręcie musiałbym być jasnowidzem przewidującym czas na minimum, 3 sekundy bo tyle na oko trwa reakcja kół do maksymalnego skrętu...) 
Podsumowując Handling pojazdów wymaga tylko nabrania wprawy, ale nic nie stoi temu na przeszkodzie, sprawę polepsza dodatkowo fakt, że mamy do wyboru dwa rodzaje ustawień skrzyni biegów - manualną i automatyczną. 
Klub Północy (w wolnym tłumaczeniu) to z założenia gra o niezbyt legalnych wyścigach ulicznych  i pod taką koncepcję ją odważam się podpiąć, policja daje tu się we znaki. Mianowicie ucieczka przed stadem zawziętych radiowozów nie jest tak łatwa jak mogłoby się to wydawać cztery razy zostałem złapany zanim udało mi się pierwszy raz zwiać, a czemu mnie gonili ? Tylko dla tego, że jechałem swoją furą. 

-Odpicowaną furą... 

-Odpicowaną, pomalowaną furą...

-Odpicowaną, pomalowaną i stuningowaną furą...! 

Tylko dlatego!

W każdym razie z ucieczką przed glinami, gdy się uwezmą trzeba się trochę pobawić.
Ale wracając do tematu stuningowanej fury - części do tuningu jest naprawdę od groma, sama decyzja wyboru felg może wydać się trudna, modeli jest od groma, nie wspominając już o możliwości ich przemalowania na dowolny kolor.
Poza felgami modyfikacjom poddać możemy wymiary ogumienia, wysokość zawieszenia, kolory wszystkich tych elementów oraz jeszcze parę innych ciekawych opcji.

Trybów wyścigów jest kilka, poczynając od zwykłych okrążeń na stałej trasie poprzez wyścigi od punktu A do B, na starciach z przypadkowymi kierowcami kończąc. Przy omawianiu tego tytułu nie można zapomnieć o fakcie, że wszystkie pojazdy są licencjonowane, mimo to na ulicach wśród rzadkich egzemplarzy tych "prawdziwych" większość to i tak samochody "No Name"
W grze nie zabrakło swoistych ułatwień rozgrywki, za zdobyte doświadczenie można instalować różne powerup'y - m.in. układ zakłócający całą elektronikę w samochodach wszystkich przeciwników lub opcję pozwalającą spowolnić czas w newralgicznych momentach jazdy na przykład, by wyminąć różne przeszkody na drodze lub precyzyjnie wejść w zakręt.
Mimo, że większość stanowią samochody, to nie zabrakło tu także kilku motorów, a dokładniej dwóch Ducati - Monster S4RS 2007 i 999R 2006 oraz Kawasaki Ninja ZX-14, ale to tylko część detali, więcej nie mam juz sił opisywać, a nawet jak na recenzję przystało byłoby to grzechem. Podsumowując:

Midnight Club: Los Angeles jest grą dobrą, poziom trudności czasami potrafi nieźle napsuć krwi, ale poza tym nie dopatrzyłem się większych wad poza małą dostępnością i poleciłbym ją każdemu, kto jeszcze w niej nie wypróbiował swych sił, na prawdę jest to tytuł warty uwagi.

21 maja 2013

Xbox One, multimedialne centrum i odtwarzacz VHS na Blu Ray - Tylko od Microsoft.

Wtorek, 21 maja, godzina 19 czasu polskiego Don Mattrick wychodzi na scenę, gromkie brawa widowni, w powietrzu gorąca atmosfera, miliony oglądaczy transmisji na żywo z siedziby Microsoftu oczekuje informacji o następcy Xbox 360. Prezenter wspomina trochę o klasycznym Xbox'ie, więcej o X360 oraz o innowacyjności Kinect'a. Z jego ust wypłynęły dwa magiczne słowa, na ekranie pojawiło się logo:

Istniały plotki jako, że nowy Xbox miał zwać się Infinite, jak okazało się nie Nieskończoność, lecz One, szczerze: było blisko, bo tylko o x=∞-1 za dużo. Oto kilka zdjęć pokazowych - ładnie wygląda ? Moim zdaniem nie źle.

Kinect - Kanciasty styl konsoli i w tym wypadku trzeba przecież zachować.


Wygląd pada poza nowym designem rzuca w oczy jeszcze jedną różnicę - krzyżak który wreszcie wygląda tak jak się go potocznie nazywa.









Podczas pokazu Yusuf Mehdi prezentował szybkość wykonywania poleceń głosowych i co trzeba przyznać, wszystko podczas pokazu prezentowało się bardzo dobrze, mimo to nie jest pewne, czy konsola będzie wspierać nasz ojczysty akcent przy posługiwaniu się językiem angielskim.
To na tyle soczystego nawijania, poniżej potwierdzona specyfikacja, czyli sprzęt jaki Microsoft zapakował do Pudełka numer Jeden:
-Ośmiordzeniowy procesor z pięcioma bilionami tranzystorów (tak zadeklarowano, chociaż nie wiem komu ta wiedza potrzebna)
-8 GB pamięci operacyjnej
-Gniazdo wejścia i wyjścia HDMI
-Wbudowane Wi-Fi
-Interfejs USB 3.0
-Napęd BLU-RAY (szczelinowy)
-Dysk twardy 500 GB

Podczas trwania konerencji można było ujrzeć trailery gier Electronic Arts Sports które mają być eksluzywne na Xbox One. Forza 5 oraz Call of Duty Ghosts także zostaną wydane na ta platformę.

~Volteski.

01 marca 2013

Jak rozkręcić telefon Samsung SGH L760

Oto jest towar o którym wspomniałem - załapałem się na otrzymanie tego modelu, jak i pewnego innego, o który opowiem kiedy indziej. Zacznijmy zatem!

Samsungi na ogół nigdy mi sie nie podobały, przedstawiony model też jest taki sobie, ale tu nie codzi o kwestie wizualne, tylko o to, by sprawdzić ile piękna (czyt. kurzu) posiada w swoim wnętrzu.

Oto wszystko, czego użyłem podczas całego procesu:
-Telefon.
-Mały krzyżak
-Coś do pomocy przy podważaniu różnych elementów obudowy (Tu: mały śrubokręt płaski)
...pocharatany tył
Niezbyt ambitny przód...

Tyle do powiedzenia na wstępie, przejdźmy do procesu dezintegracji.
1. Zdejmujemy tylną klapkę baterii.

2. Wyjmujemy baterię.

3. Zdejmujemy zaślepkę na dole obudowy (jest doklejona) 
Widoczne moje próby wcześniejszego rozbrojenia.

4. Odkręcamy wszystkie 7 śrubek,

5.Po wykonaniu punktu 4. należy delikatnie zdjąć obudowę (Uwaga! zdejmujemy od strony dolnej telefonu, tzn. tam gdzie była zaślepka i śrubki 1. 2. i 3.!)

6. Gdy dotrzemy do środka, trzeba koniecznie odpiąć taśmę klawiatury (1) a następnie odkręcić klejne śruby (2. i 3.)


7. Można oddzielić płytę główną od korpusu, aczkolwiek należy pamiętać, aby ostrożnie rozłączyć taśmę przedniej klapki by jej nie rozerwać! Przy okazji tego kroku wyjmujemy klawisze przycisków bocznych, mi wyleciały same podczas rozkręcania ;)

Widzieliśmy płytę od strony spodniej, od strony górnej (względem leżącego telefonu) będzie podobna do tej na poniższym obrazku:

8. W tym kroku przychodzi kolej na kolejne cztery śrubki, odkręcamy je zatem.

9. Teraz można zdjąć klapkę, lecz należy zwrócić uwagę na dwa zaczepy korpusu - należy przesunąć korpus w stronę od śrubek do zaczepów, bowiem w przeciwną stronę są skierowane.

Zdjęty element wygląda tak:

10.Zdejmujemy klawiarurę, siedzi solidnie w korpusie dzięki specjalnym tasiemkom, które są doklejone od strony spodniej - bez problemu można je zdjąć.

11.Przednią część korpusu rozłożymy odkręcając cztery śrubki (dwie znajdują się pod gumowymi zaślepkami) - oznaczone na zielono, i odhaczając dwa zatrzaski - zaznaczone na czerwono:

12. Po odjęciu klapki spotyka nas niespodzianka - aby kontynuować rozkręcanie należy delikatnie odpiąć taśmy wyświetlacza i klawiatury (Kolor zielony)
13Sama klawiatura trzyma się przy pomocy zatrzasków po obu jej stronach, więc wystarczy lekko odhaczyć i klawiaturka wyjdzie. (kolor pomarańczowy)

14. Jedynym elementem jaki pozostał do wydzielenia jest wyświetlacz. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że można go łatwo wyciągnąć, okazuje się, że został wklejony na miejsce i chwilę trzeba się pomęczyć by ostrożnie wyjąć bez uszkadzania, ale i tak nie zajmuje to długo ;)

Całość po rozłożeniu wszystkiego na cżęści w podstawowym zakresie (nie wnikałem tu w demontaż drobnych układów takich jak głośnik i inne, ponieważ łatwo to zrobić posiadająć cały zestawi w takim stanie jek na poniższym zdjęciu)

~Volteski

01 stycznia 2013

Max Payne 1 - Jestę policjantę. Recenzja

Witam,

Nie trudno się domyślić, że skoro już to piszę musiałem przejść tą grę. TAK!
Zaczynając od początku.
O grze:
Przez ostatnie kilka dni do czynienia miałem z wielkimi trudami odpalenia gry na netbooku, ale mimo kilku niedogodności udało mi się przebić przez najmroczniejsze tajemnice pierwszej części tej doskonałej serii. Max Payne to nowojorski policjant, który ma nielekki orzech do zgryzienia. Niedawno wziął ślub, urodziło mu się dziecko, a już na samym początku rozgrywki trafia się nieszczęśliwy los. Fabuła toczy się wokół nowego, nieznanego dotąd szerzej narkotyku Valkyr, a główny bohater walczy o swoje dobre imię. Jest zawikłany w długi ciąg spraw dotyczących wymienionego wyżej środka. To tak w bardzo, ale to bardzo ogólnym skrócie.
Przez cały czas trzeba borykać się z oponentami wyskakującymi z różnych zakątków, a niekiedy należy posłużyć się także sprytem i pomysłowością. Bywały momenty w których nie wiedziałem co dalej począć, jak i takie które rozwiązałem wskakując 'na chama' do pokoju w skoku z unikiem i wszyscy uzbrojeni po zęby przeciwnicy ginęli od pierwszej lub drugiej kuli w głowę.
Grzechem by było nie powiedzieć o takiej opcji jaką jest Bullet Time, czyli spowolnienie czasu, "zwiększenie dynamiki poprzez całkowity jej brak" jak to powiedział w jednym ze swych filmów Rojo, całość inspirowana efektem z filmu Matrix oraz zastosowana w grze komputerowej po raz pierwszy kiedykolwiek.
Nie można zapomnieć o przerywnikach między misjami stylizowanymi na komiks, dzięki nim mamy wrażenie tworzenia historii wraz z bohaterem podczas jego czytania.
Sterowanie:
Standardowe sterowanie WSAD jest dość wygodne, chociaż ja musiałem rozdzielić opcję skoku z unikiem na shift, a spowolnienie czasu na prawy klawisz myszki, bo normalnie te dwa klawisze są ze sobą sprzężone mają tę samą połączoną funkcję.
Stopień trudności:
Ogólnie jak na najłatwiejszy poziom trudności na początku moim zdaniem było optymalnie, czasami zastanawiałem się jakim cudem tak dobrze mi idzie, a zaraz po tym zaskakiwała mnie akcja nie do przejścia.
Całość grania zajęła mi dobre kilkanaście godzin, trochę łatwizny, a trochę irytacji spowodowanej działaniem mojego sprzętu (w końcu mawiają, że to nie gra powoduje agresję, lecz lagi).
Chciałbym polecić tą grę każdemu lubującemu trzecioosobowe strzelanki jak i każdemu graczowi, który z Maxem nie miał nigdy do czynienia lub miał tylko po części. Gra potrafi zapewnić mocny strzał emocjonalny już od samego początku do końca, gdy dobrze wczujemy się w klimat i fabułę.

~Volteski